Kontrast:
Czcionka: A A A

Dziecko i emocje

Człowiek – istota emocjonalna, a dziecko to też człowiek

Tytuł jednej z najważniejszych w historii książek z zakresu psychologii społecznej „Człowiek – istota społeczna” Elliota Aronsona jest dziś często parafrazowany na „Człowiek – istota emocjonalna”. Ma to podkreślić znaczenie emocji w naszym życiu. Takie dzieła kultury, w tym popularnej jak „Nowy wspaniały świat”  Aldousa Huxleya czy filmy s-f „Equilibrium” lub „Przebudzeni (oryg. „Equals”),  pokazują Czym byłby świat bez emocji.

Z drugiej strony nadmierna emocjonalność postrzegana jest jako coś niestosownego. Coś, czego nie wypada okazywać osobie dorosłej i poważnej. Mówimy wszak nawet o dojrzałości emocjonalnej, oznaczającej opanowanie, czyli umiejętność panowania nad własnymi emocjami. Okazywanie negatywnych emocji w sferze publicznej jest postrzegane jako niestosowne czy wręcz niekulturalne. I choć to właśnie umiejętność opanowania emocji jest jedną z oznaczających człowieka dorosłym, jakże często krzywimy się i odmawiamy prawa okazywania emocji również dzieciom.

 

Dziecko rezonuje z rodzicem (opiekunem)

Ile razy zdarzyło nam się słyszeć w przestrzeni publicznej matkę krzyczącą na swoje płaczące dziecko słowami: „Uspokój się!!!”. Jaki był skutek takiego „uspokajania”? Oczywiście żaden, a często wręcz odwrotny: dziecko zaczynało jeszcze głośniej płakać.

Musimy sobie więc uświadomić, że dziecko naśladuje, a wręcz przejmuje nasze zachowania. Nie mamy zatem prawa oczekiwać od niego, że przestanie płakać i się uspokoi, jeśli sami nie potrafimy opanować własnych emocji.

 

Jak to się dzieje, że dziecko rezonuje z emocjami rodzica czy opiekuna?

Jest to efekt tzw. rezonansu limbicznego, który polega na tym, że odpowiedzialne za emocje układy limbiczne w mózgu reagują na siebie podobnymi stanami pobudzenia – zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi. Pozwala nam to zarówno na odczuwanie empatii, jak i na reagowanie złością na złość, jak też wyzwala chęć zwrócenia się do szefa w równie lekceważący sposób w jaki on zwrócił się do nas.

Skoro więc sami ulegamy rezonansowi limbicznemu, jak możemy oczekiwać, że rozwijające się mózgi naszego dziecka zareagują inaczej? Dojrzalej niż my sami?

Niedojrzały układ nerwowy dziecka każe mu przeżywać każde wydarzenie w sposób, który dorosłym wydaje się mocno przesadzony i nieadekwatny do rangi problemu. Stąd też rodzicom często zdarza się lekceważenie problemów ich dzieci czy też próby ich umniejszania. W taki sposób na pewno nie przyczynimy się do wykształcenia równowagi emocjonalnej u naszych dzieci. Kluczem do jej zbudowania jest emocjonalna dostępność rodziców i ich uważność: gotowość do całkowitego poświęcenie uwagi dziecku. Owo poświęcenie uwagi absolutnie nie ma polegać na siedzeniu przed dzieckiem i wpatrywaniu się weń z żądaniem „a teraz opowiadaj, co tam w szkole”! Absolutnie nie! Uważne bycie z dzieckiem może się dokonywać np. podczas wspólnych prac remontowych, wycieczek, robienia porządków, gotowania i pieczenia i jak najbardziej również w czasie nicnierobienia i wspólnego leniuchowania.

 

Co robić, gdy emocje sięgają zenitu?

Emocje dzieci mogą być bardzo skrajne. U niemowlaków i dzieci do ok. trzeciego roku życia przejście od śmiechu do płaczu może dokonać się błyskawicznie. Starsze dzieci potrzebują już trochę więcej czasu na zmianę stanu emocjonalnego. Jednak i u nich pobudzenie emocjonalne może być niemal skrajnie silne – i tak, jak wspominaliśmy wcześniej – z dorosłego punktu widzenia nieadekwatne do skali czy też rangi zdarzenia. W takich sytuacjach niejednemu rodzicowi zdarzyło się usłyszeć „Głupia mama!” albo „Nienawidzę cię!”. Jak wówczas reagować? W żadnym wypadku nie powinniśmy mówić niczego w stylu: „Jak śmiesz tak mówić do matki (ojca)” albo odpowiadać na podobnym poziomie czyli w rodzaju „ty też”. W końcu nasza dojrzałość zobowiązuje. Nie rezonujmy z emocjami dziecka. Zachowując spokój postarajmy się, aby dziecko zaczęło rezonować z nami. Co zatem odpowiedzieć? Np. „Słyszałem. Przykro mi”, „Rozumiem”, „Ok. Rozumiem”, „Ok. Chcesz o tym porozmawiać?”, „Rozumiem i wciąż cię kocham”.

Silne emocje wymagają nie tylko werbalnego, ale i fizycznego wsparcia. Przytulenie i objęcie dziecka w chwilach jego smutku czy strachu jest skutecznym wygaszaczem niemiłych emocji.

Okazując spokój i wspierającą akceptację uczymy dziecko radzenia sobie z własnymi emocjami i tworzenia własnego emocjonalnego szkieletu, a może raczej emocjonalnej ochrony – czegoś na wzór zaklęcia „Expecto Patronum” z cyklu książek o Harrym Potterze.

Dla opanowania emocji warto też je nazywać i nauczyć tego dziecko. Niekoniecznie chodzi o to, by nazywać je wprost. O smutku, złości czy strachu można mówić w sposób niebezpośredni. Np. pytając: „Dlaczego ten miś jest smutny?” albo „Jakim kolorem dziś jesteś”. Tworzenie własnego kodu językowego z dzieckiem jest jednym z elementów bliskości budowania zaufania, które zaowocują.

 

 

 

Źródła: