Kontrast:
Czcionka: A A A

Jak radzić sobie z problemami komunikacyjnymi w związku?

Skąd mogą się wziąć niespodziewane ciche dni w małżeństwie?

 Wyobraźmy sobie taką sytuację: jest małżeństwo, są ze sobą już 25 lat, ich dzieci już się usamodzielniły, studiują i mieszkają osobno. Jest środek tygodnia, małżonkowie oglądają sobie telewizję i nagle żona pyta męża:

– Kochanie, co planujesz robić w sobotę?

– No… nie wiem jeszcze, myślałem, że może posprzątam garaż – mężczyzna pociera dłonią czoło. – A co? Czemu pytasz? – reflektuje się, jednak za późno, bo żona ocierając łzy zdążyła już pójść do swojego pokoju i się w nim zamknąć.

Nie wychodziła z tego pokoju i nie odzywała przez kilka godzin.

W tym czasie mąż zachodził w głowę co powiedział nie tak i skąd ta nagła nerwowa reakcja żony.

„Jak mnie kocha to się domyśli!”

Otóż męski bohater niniejszej historii popełnił jeden z największych „grzechów” z punktu widzenia sporej liczby kobiet: grzech zapomnienia…. Co prawda, na liście siedmiu grzechów głównych grzech zapomnienia nie figuruje, ale co z tego! Dla niemałej grupy kobiet jest to prawdziwy i ciężki grzech, za który należy się pokuta, np. w postaci znoszenia chmurnego nastroju żony.

Grzech zapomnienia może być zarówno lekki np. „Znów zapomniał wyrzucić śmieci”, średni: „Zapomniał, że obiecał mi, że dziś wymieni uszczelkę”, „Zapomniał, że jutro idziemy na obiad do moich rodziców” lub ciężki, opisany właśnie w powyższym przykładzie: „Zapomniał, że w sobotę jest rocznica naszego ślubu!”.

Niestety, jest to nierzadka sytuacja w życiu nawet bardzo udanych par – tak jak naszej, z powyższego przykładu – w końcu małżonkowie spędzili ze sobą 25 lat! Wynika ona z pewnych tendencji do mówienia nie-wprost, w którym niestety, najczęściej celują kobiety, które często w procesie wychowania są uczone niewyrażania swoich próśb i potrzeb bezpośrednio. Drugim powodem jest przekonanie niektórych kobiet, że kochający mężczyzna „domyśli się”, czego oczekuje partnerka, a przynajmniej będzie pamiętał kluczowe daty dla ich związku (do których oprócz daty ślubu może też należeć data pierwszej randki, data pierwszego pocałunku, data pierwszego razu…. Itp.)

  

Czworo uszu każdego z nas

Ta sytuacja doskonale obrazuje model komunikacyjny stworzony przez niemieckiego psychologa Friedemanna Schulza von Thuna, zwany kwadratem komunikacyjnym albo modelem czworga uszu. Z grubsza model ten polega na tym, że każdą wypowiedź możemy sformułować (czyli wyartykułować) i usłyszeć na czterech różnych poziomach:

  1. Rzeczowym
  2. Apelowym
  3. Ujawniania siebie (terapeutycznym)
  4. Relacyjnym (drażliwym)

Co słyszy żona, gdy mąż pyta „Co na obiad?”

Omówmy sobie ten model na przykładzie głodnego męża wracającego po ciężkim dniu pracy, może nawet po nadgodzinach, do domu. Wsiadając do samochodu dzwoni do żony i pyta:

– Co na obiad?

Pomyślmy teraz przez chwilę, z jaką intencją mężczyzna ów wypowiada tę kwestie? Co chce w ten sposób podkreślić. Otóż najprawdopodobniej mężczyzna ten jest ciekawy, co jest na obiad, bo jest po prosty głodny! I właśnie informuje o tym swoją żonę!

Tymczasem żona słyszy w tym pytaniu coś zupełnie innego. Słyszy w nim… pretensję! Kończy pracę wcześniej i zazwyczaj robi obiad, ale czy to znaczy, że ma go robić codziennie, ledwo wróciła z pracy, miała dziś ciężki dzień, a mąż dzwoni i zamiast zapytać jak się czuje, jak jej minął dzień pyta od razu o jedzenie? Jak on ją traktuje? Jak kucharkę?

– A ty myślisz że ja nie mam co robić, tylko gotować ci obiadki? – wybucha niespodziewanie – Wiesz jaka zmęczona potrafię być po pracy? Wiesz w ogóle ile rzeczy robię w tym domu? A ty? Czy ty w ogóle coś robisz? Mało ci, że nic nie robisz, to jeszcze chciałbyś pod nos obiad dostać? A co to, restauracja?

Mąż jest kompletnie zaskoczony. Zadzwonił, by zapytać, co jest na obiad, bo jest piekielnie głodny i gdyby żona po prostu powiedziała mu, ze dziś miała ciężki dzień i obiadu nie zrobi mógłby po drodze kupić pieczonego kurczaka albo pizzę…. Właśnie chciał to małżonce powiedzieć!

 

Ucho rzeczowe wg modelu von Thuna

Jak ta sytuacja wpisuje się w model czworga uszu autorstwa von Thuna?

Otóż mąż zadał żonie pytanie na poziomie rzeczowym: po prostu chciał wiedzieć, co żona zrobiła na obiad, czy w ogóle coś zrobiła, bo był głodny i w sytuacji, gdyby żona na to rzeczowe pytanie odpowiedziała również rzeczowo: „- Nic nie ma na obiad, bo dopiero wróciłam z pracy” – odpowiedziałaby również na poziomie rzeczowym np.: „ – Okay, to po drodze kupię pizzę”. Żona powiedziałaby „- Świetny pomysł”. Wszyscy są szczęśliwi i za chwilę będą również najedzeni. Tak wyglądałaby rozmowa na poziomie tzw. ucha rzeczowego wg modelu von Thuna.

Ucho rzeczowe słyszy słowa innych ludzi takimi jakie są, bez podtekstów. Wyłapuje konkretne informacje i konkretnie odpowiada. Na pytanie odpowiada zgodnie ze stanem rzeczy. To styl komunikacji, który przynajmniej z założenia eliminuje potencjalne konflikty: mówimy o tym co jest, co chcemy żeby było, czego nie chcemy, prosimy kogoś o coś, mówimy, co ma zrobić – nie każemy mu się domyślać.

 

Ucho apelowe

Kiedy jednak na to samo pytanie „ – Co jest na obiad” żona odpowie „- Dziś się nie wyrobiłam, wróciłam później z pracy i nie zdążyłam nic ugotować, ale jak jesteś bardzo głodny to zaraz zamówię pizzę” to to już nie będzie odpowiedź na poziomie ucha rzeczowego, lecz tzw. ucha apelowego wg modelu von Thuna.

Dlaczego apelowego? W odpowiedzi żony słychać, że zaczęła się ona tłumaczyć i sama zaproponowała alternatywę: zamówi pizzę. Tłumaczenie nie jest już odpowiedzią z poziomu ucha rzeczowego, lecz właśnie apelowego; żona usłyszała w pytaniu męża apel brzmiący mniej więcej: „- Ugotuj mi obiad” albo „- Chcę, żebyś ugotowała mi obiad”.

O ile komunikacja na poziomie ucha rzeczowego cechuje głównie mężczyzn, o tyle wrażliwość na cudze prośby – również te niewypowiedziane wprost! – czyli rozwinięte ucho apelowe to domena kobiet. Jest to głównie efekt socjalizacji: dziewczynki od małego uczy się wrażliwości na innych, gotowości do niesienia pomocy, bycia uczynną etc. Jest to oczywiście bardzo piękne (a najpiękniejsze byłoby, gdyby taki sam model wrażliwości na potrzeby innych wpajano również w procesie socjalizacji chłopcom, jednak tu model wychowania jest zgoła inny). Nie jest jednak wcale pożądane, by wychowana w poczuciu obowiązku bycia pomocną i uczynną dziewczynka jako dorosła kobieta czuła się zobligowana nieustająco oferować innym swoją pomoc i w każdym zdaniu – wypowiedzianym również na poziomie rzeczowym – słyszała ukryte prośby, które czuła się w obowiązku natychmiast spełnić. To prosta droga do stania się Matką Polką Cierpiętnicą, która tak się dla wszystkich poświęca, tyle robi, a ludzie są tacy niewdzięczni…. Chyba wszyscy znamy przykłady takich osób, prawda?

 

Ucho ujawniania siebie (ucho terapeutyczne)

Żona może odpowiedzieć również w jeszcze inny sposób: „- Och, kochanie, jesteś bardzo głodny? Pewnie miałeś dziś wyczerpujący dzień, co? Wiesz, że ja też?”.

Jest to przykład tzw. ucha ujawniania siebie zwanego też terapeutycznym.

Ucho ujawniania siebie odczytuje w wypowiedzianych komunikatach informacji o nastroju, samopoczuciu rozmówcy, wnioskuje o jego stanie ducha i ciała. Gdyby teraz mąż również przeszedł na słuchanie uchem ujawniania siebie i komunikację w jego stylu powiedziałby: „- Słyszę że jesteś zmęczona, mnie też nie chce się stać przy garach”.

Po tej wymianie informacji ujawniających stan samopoczucia rozmówcy oraz własny, nadchodzi czas na decyzję, która również może być wypowiedziana na różnych poziomach: „- To czy mógłbyś kupić po drodze pizzę?”– zapyta żona na poziomie ucha rzeczowego. Ale może też powiedzieć dalej z pozycji ucha ujawniania siebie: „- A ty nie masz ochoty na pizzę? Bo ja mam ogromną!”. Na co mąż odpowie: „- O tak! Sama wiesz, że tak jak ty uwielbiam pizzę!”.

I tak mogą sobie rozmawiać do momentu, gdy któreś z nich nie przejdzie na poziom ucha apelowego i nie odpowie: „- Dobrze, to ja zamówię pizzę” albo gdy któreś z nich przejdzie w końcu na komunikację rzeczową i powie: „- To czy możesz zamówić pizzę?”

 

Ucho relacyjne (ucho drażliwe)

Najgorszą jednak sytuacją w rozmowach międzyludzkich jest jednak taka, kiedy operujemy uchem relacyjnym zwanym też uchem drażliwym. Mając rozwinięte ucho drażliwe słyszymy w komunikatach innych ludzi informacje nt. ich stosunku do nas – w domniemaniu o charakterze negatywnym.

Żona mająca nastrojone w danym momencie (np. z powodu przemęczenia) ucho drażliwe usłyszy w pytaniu męża informację, że ona nie jest dla niego ważna, nie obchodzi go jak się czuje, jaki miała dzień – dla niego ważne jest tylko, żeby mu gotowała i jeszcze prała, sprzątała etc. – spirala żalu może się łatwo rozkręcić. Stąd też wybuch kobiety, jak np. przytaczany już powyżej:

– A ty myślisz że ja nie mam co robić, tylko gotować ci obiadki? Wiesz jaka zmęczona jestem po pracy? Wiesz w ogóle ile rzeczy robię w tym domu? A ty? Czy ty w ogóle coś robisz? Mało tego, że nic nie robisz, to jeszcze chciałbyś pod nos obiad dostać? A co to, restauracja?

Mąż może odebrać te słowa uchem drażliwym i przejść do kontrataku:

– Co ty nie powiesz? A wiesz jak ja zasuwam? Nie masz nawet pojęcia, nie wytrzymałabyś ani jednego dnia w mojej pracy! Popłakałabyś się po pierwszym telefonie!

Jednak w Polsce, gdzie wciąż kobiety zarabiają średnio mniej od mężczyzn częstym elementem odpowiedzi z poziomu ucha drażliwego mężczyzny jest odwoływanie się do czynników ekonomicznych, a nawet odwoływanie się do elementów przemocy ekonomicznej:

– A kto za to wszystko płaci? To ja haruję jak wół, żeby zarobić na twoje pierdoły, a tobie się nawet nie chce obiadu ugotować?

I tak rozkręca się kłótnia, z której może powstać małżeński kryzys.

 

Jak nie dopuścić do większej kłótni i kryzysu małżeńskiego

Aby nie dopuścić do eskalacji wzajemnych pretensji wystarczy w takich sytuacjach nie dopuścić do głosu swojego ucha drażliwego, tylko zastąpić je np. uchem ujawniania siebie:

– Słyszę, że jesteś mocno zmęczona. Wiem, że stanie przy garach nie jest fajne, gdy się jest zmęczonym.

A potem przejdzie na komunikację na poziomie rzeczowym:

– To co proponujesz zrobić z obiadem?

Zdanie na poziomie rzeczowym potrafi rozbroić tykającą bombę. Z poziomu szukania argumentów w kłótni nasz umysł przechodzi na szukanie odpowiedzi na zadane pytanie:

– Nie wiem. W sumie można by zamówić pizzę.

Oczywiście mężczyzna ze snów, marzeń i romansów (choć w realu też się tacy zdarzają) zamiast pytania „co proponujesz?” od razu przejdzie do komunikacji na poziomie ucha apelowego:

– Kochanie, nic nie rób, odpocznij sobie, poleż, a ja po drodze kupię pizzę! A potem jeszcze posprzątam mieszkanie i zrobię ci masaż!

🙂

Oczywiście, w życiu takie rzeczy też się zdarzają i takie deklaracje też mogą paść, jednak tęskniące za czytającymi w myślach, a przynajmniej empatycznymi mężczyznami kobiety będą usatysfakcjonowane nawet krótkim przekazem na poziomie ucha apelowego:

– To może ja wracając kupię pizzę? – zapyta wyposażony w duże ucho apelowe mąż.

– Jak chcesz to kup – odpowie wciąż lekko naburmuszona żona, ale już trochę rozbrojona. Bo on się jednak domyślił, nie odbił piłeczki z jej ataku.

 

Epilog

Oczywiście, o ile domyślenie się, że żona czuje się zmęczona, nie ma ochoty stać w kuchni i w sumie należałoby sprawiedliwiej podzielić domowe obowiązki, a nie tylko wspierać się zamawianą od wielkiego dzwonu pizzą – jest w miarę łatwe, o tyle domyślenie się powodów nagłego wybuchu płaczu u żony z pierwszej historyjki już tak łatwe być nie musi zwłaszcza gdy nie przywiązujemy wagi do dat. W tej sytuacji można więc podeprzeć się odpowiedzią z zasobów komunikacji na poziomie apelowym:

– Jestem do twojej dyspozycji!

Bo a nuż jej wcale nie chodzi o zapomnianą datę rocznicy ślubu, lecz właśnie chciałaby, by w końcu posprzątał zagracony garaż?

🙂