Strata jest nieodłącznym elementem życia. Niby wiemy, że nic nie trwa wiecznie, że trzeba cieszyć się każdą chwilą, że jesteśmy śmiertelni. Mimo to w zetknięciu ze śmiercią jesteśmy zazwyczaj zaskoczeni i zszokowani.
Postrzeganie życia jako podróży w stronę śmierci byłoby jednak zbyt frustrujące. Odpychamy więc od siebie tę świadomość, dając się pochłonąć sprawom bieżącym, które z pespektywy lat nie będą mieć żadnego znaczenia.
Przekonała się o tym Bronnie Ware, australijska podróżniczka, pielęgniarka paliatywna, autorka książki „Czego najbardziej żałują umierający” stanowiącej rodzaj autobiografii, której znaczące miejsce zajmują wspomnienia osób, przy których śmierci asystowała autorka. Przyznaje, że praca w opiece paliatywnej kompletnie ją odmieniła i „najcenniejsze lekcje o życiu dostała od ludzi na łożu śmierci”.
Doświadczenia zebrane i spisane przez pielęgniarkę są bardzo ważną lekcją dla nas wszystkich.
Ware zwraca uwagę, że nasza kultura wypiera śmierć, podobnie jak starość ze sfery publicznej. W słonecznej Australii kultywującej zdrowy tryb życia i wysportowaną sylwetkę o śmierci praktycznie się nie mówi, stąd kobieta kompletnie nie wiedziała jak się zachować przy śmierci swojej pierwszej podopiecznej. Jednak tendencja do udawania, że śmierć nie istnieje jest szersza. W większości krajów kultury zachodniej (dotyczy to też Polski) bliscy umierającego potrafią do końca wypierać świadomość nadchodzącej śmierci. Niektórym wydaje się, że tak właśnie należy postępować, że przy umierającym nie wypada mówić o śmierci.
Tymczasem jest to błąd. Większość osób zbliżających się do kresu swojej ziemskiej wędrówki ma tego świadomość. Chce być w tej ważnej chwili z bliskimi. Ich niedojrzałe zachowanie, wypieranie faktów, mówienie frazesów w rodzaju „wszystko będzie dobrze”, „jeszcze wyzdrowiejesz, zobaczysz” sprawia, że osoby odchodzące czują się jeszcze bardziej samotne i nierozumiane przez najbliższych. Bronnie Ware wspomina jedną ze swoich pierwszych mentorek, irlandzką pielęgniarkę paliatywną, która towarzyszyła jej przy śmierci pierwszej podopiecznej i która doskonale potrafiła zachować się w tej sytuacji. Jak wspominała, w Irlandii członkowie rodziny i przyjaciele przychodzili pożegnać się z umierającym. Taka sytuacja została też pięknie pokazana w nagrodzonym Oscarem francuskim filmie „Inwazja barbarzyńców” Denys’a Arcand’a (2003 r.).
Wiele osób w zetknięciu z cierpieniem i powagą śmierci zmienia swoje postrzeganie rzeczywistości. O doświadczeniach z rozmów z pacjentami hospicjum pięknie pisze Agnieszka Kaługa, wolontariuszka w hospicjum, na swoim blogu i w książce „Zorkownia” http://www.zorkownia.pl/. Godne najwyższego polecenia są również książki będące wywiadami czy zapisami wypowiedzi i homilii śp. księdza Jana Kaczkowskiego, takie jak „Szału nie ma, jest rak” (wyd. Więź, 2013), „Życie na pełnej petardzie. Czyli wiara, polędwica i miłość” (Wydawnictwo WAM, 2015), „Dasz radę. Ostatnia rozmowa” (Wydawnictwo WAM, 2016), „Żyć aż do końca. Instrukcja obsługi choroby” (wyd. Więź, 2017), „Dekalog księdza Jana Kaczkowskiego” (Wydawnictwo WAM, 2017). „Grunt pod nogami” (Wydawnictwo WAM, 2016) „Ekskluzywny żebrak. Czyli ks. Jan Kaczkowski o tym co najważniejsze” (wyd. Unitas, 2016).