Kontrast:
Czcionka: A A A

Rola matek: od zimnego chowu do równowagi

Kobieta od zarania dziejów była wielozadaniowa, a główną rolą, jaka przypadała jej w udziale, było macierzyństwo. Rola matki nie odnosi się jednak wyłącznie do relacji matka – opiekunka dziecka. W pedagogice rola matki sprowadza się do kilku modeli. To także gospodyni domowa, wychowawczyni, osoba dbająca o zaspokajanie potrzeb wszystkich domowników i integrująca ich w strukturze rodzinnej.

Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, postrzeganie roli matki bardzo się zmieniło, głównie dzięki temu, że kobiety – matki wyszły poza strefę rodziny i zaczęły być aktywne zawodowo. Dziś nie wstydzą się mówić o swoich potrzebach, bo wiedzą, że sfrustrowana kobieta to kiepska matka.

 

Matki powojenne

 

Powojenne matki były raczej zwolenniczkami zimnego chowu. Wymagające wobec siebie i wymagające wobec dzieci. Zaspokajając potrzeby swoich córek i synów myślały głównie o tym, by dziecko było napojone, nakarmione, oprane i w miarę możliwości wyedukowane. Czynności domowe zabierały kobietom mnóstwo czasu. Trudno się temu dziwić, skoro nie miały pralek automatycznych, zmywarek  i półproduktów spożywczych dostępnych na wyciągnięcie ręki w supermarketach.

Gotowanie i pranie zajmowało wiele godzin, szczególnie w rodzinach wielodzietnych. Ubrania się darły, a matki z oszczędności cerowały, szyły i przerabiały. Dlatego do wielu zadań domowych kobiety angażowały dzieci i było to absolutną normą. Nikt nie myślał wówczas w kategoriach wykorzystywania swoich pociech.  Rozwijanie pasji u dziecka, które dziś jest tak ważne, w tamtych czasach nie należało do rodzinnych priorytetów.

Oczywiście te matki kochały swoje dzieci, zaspakajały ich potrzeby bytowe i poczucie bezpieczeństwa, ale nie mówiły zbyt wiele o uczuciach. Niechętnie je okazywały. Nie myślały o dziecku w kategoriach budowania u potomka pewności siebie czy poczucia własnej wartości. Raczej wychowywały to dziecko dla innych, dla przyszłych mężów i żon, na porządnych obywateli  – mówi Justyna Witczak, psycholog i psychoterapeuta.

Psycholog przytacza przykład z dzieciństwa swojego taty urodzonego w latach pięćdziesiątych.  – Jako mały chłopiec pojechał na kolonię. W tym czasie jego rodzice urządzili przeprowadzkę do nowego domu. Tata wrócił z kolonii i stanął pod drzwiami rodzinnego domu. Zapukał, ale nikt mu nie otwierał. W końcu sąsiad wyjrzał z okna i go oświecił: „Heniu, ale ty już tu nie mieszkasz, rodzice się przeprowadzili!”. Czy w dzisiejszych czasach jakikolwiek rodzic dopuściłby do takiej sytuacji? Absolutni nie!  – mówi Justyna Witczak.

 

Matki w PRL-u

 

Okres PRL, szczególnie w okresie trudności rynkowych, miał na kobiety niebagatelny wpływ. Z jednej strony mówiło się „Kobiety na traktory!”, z drugiej każda matka w obrębie rodziny musiała dokonywać rzeczy niemożliwych.

W czasach kryzysu i pustych półek było naprawdę ciężko. Pracujące zawodowo matki nie miały chwili wytchnienia, bo po pracy ustawiały się w kolejkach, by walczyć o mięso, watę czy papier toaletowy. I znów zaspokajanie potrzeb bytowych rodziny było priorytetowe. Oczywiście dzieci też angażowano w te działania – przypomina Justyna Witczak.

Z pewnością dzieci miały więcej obowiązków, szczególnie te starsze. Wtedy nikt się nie dziwił, że dziesięciolatek odbiera młodsze rodzeństwo z przedszkola.

Oczywiście, w tamtych czasach nie było takich zagrożeń jak dziś. Dziś, wraz z rozwojem technologii, pojawia się ich coraz więcej.

Zdaniem specjalistów, za tzw. komuny dzieciom było łatwiej pod pewnymi względami, bo rodzice nie wywierali na nich, już od małego, presji dotyczącej przyszłości. „Wyścig szczurów” był wówczas pojęciem obcym. – Owszem, mieliśmy się uczyć, ale nikt nie postrzegał braku wykształcenia w kontekście przegranego życia – zauważa Witczak.

Miało to też znaczące przełożenie na obowiązki matek, które nie musiały wozić dzieci z zajęć tańca, na trening karate i kurs szybkiego czytania…

 

Matki współczesne

 

Dziś kobiety dały się zapędzić w kozi róg. Chcą zaspokoić wszystkie potrzeby dziecka, partnera i jednocześnie realizować swoje ambicje. Brakuje im czasu, nie mają chwili wytchnienia. Pracują, prowadzą dom, gotują, spędzają z dzieckiem czas  na kreatywnych zabawach, a w przypadku starszych dzieci pomagają im w zadaniach domowych. Nierzadko całe popołudnia są zajęte odrabianiem lekcji. Wiele współczesnych matek podkreśla, że kiedyś system szkolny nie obciążał tak rodziców.

Po południu dzieci już nie biegają z kluczem na szyi. Matki wożą je na zajęcia dodatkowe i kursują jak taksówkarze w tę i z powrotem.  – Czas się zatrzymać. Przeorganizować. Matka nie może dać się wykorzystywać. Sfrustrowana i przemęczona przestanie być dobrą mamą. Nieszczęśliwa mama wychowa nieszczęśliwe dziecko, a przecież tego nie chce. Powinna też zadbać o własny komfort psychiczny,  zrobić coś wyłącznie dla siebie – podkreśla Justyna Witczak.

Oczywiście nie można przesadzić z samorealizacją kosztem bliskich nam osób. Jak w każdej kwestii, także tutaj, należy zachować balans.  – W  swojej pracy zawodowej obserwuję dzieci – ofiary matek egoistek, które przegapiły moment, gdy dziecko do nich przychodziło prosząc o rozmowę. Takie dzieci, jeśli nie uzyskają wsparcia w domu, zaczną szukać go gdzie indziej i z łatwością mogą popaść w kłopoty – dodaje psycholog.

Nie harujmy po to, by kupić dziecku najnowszy model komórki. Ono wcale jej nie potrzebuje.  Wygospodarujemy dla niego czas w ciągu dnia, jednocześnie rezerwując trochę czasu dla siebie. – Po prostu trzeba ustalić sobie priorytety. Posprzątany dom nie powinien być na szczycie tej listy – uśmiecha się psychoterapeutka.

 

Równowaga – słowo klucz

 

W niektórych domach mężczyźni angażują się zarówno w utrzymanie czystości jak i opiekę nad dziećmi. Wciąż jednak nie jest to standardem. W tradycyjnym modelu rodziny domowe obowiązki wciąż spoczywają wyłącznie na barkach kobiety.

W tradycyjnym ujęciu rodzina jest najwyższą wartością i tak być powinno. Jestem absolutną przeciwniczką zamiany ról w rodzinie, bo mężczyźni przejmując „role kobiece” zwyczajnie się w nich gubią, tracą tożsamość. Jednocześnie jestem gorącą orędowniczką równego podziału zadań w obrębie rodziny. Ojcowie idąc w zastępstwie kobiety na wywiadówkę, często nawet nie wiedzą, w jakiej klasie jest ich dziecko. Tymczasem powinni pełnić czynną rolę w wychowaniu dzieci. Tu wciąż jest ogromne pole do działania – mówi Justyna Witczak.

Psycholog podkreśla, że matki nie powinny dążyć do ideału. Wystarczy, by w modelu wychowania, uszczknęły co najcenniejsze z każdej epoki. Słowo klucz to równowaga. – Bo czego chcą od matek dzieci? Miłości, poczucia bezpieczeństwa i uważności – kończy psycholog.

Niewątpliwie państwo  musi dbać przede wszystkim o potrzeby matek, by ułatwiać kobietom podjęcie decyzji o urodzeniu i wychowaniu dziecka. Do tego  trzeba jednak solidnej infrastruktury. Kobiety pracują zawodowo, ich matki też są czynne zawodowo, więc pomoc instytucji w postaci żłobków, przedszkoli i niań jest niezbędna.

Współczynnik dzietności w Polsce wciąż pozostawia wiele do życzenia. Szacuje się, że w niedalekiej przyszłości Polska stanie się jednym z najstarszych krajów w Europie. Tylko dobre praktyki prorodzinne mogą odmienić tę tendencję.

 

Zachodniopomorski „Projekt matka”

 

Jak zmierzyć się z ideałem supermatki? Niewątpliwie warto wybrać się do szczecińskiego Teatru Kana na „Projekt: Matka”.

„Projekt: Matka” to spektakl mocny, bezlitośnie rozprawiający się z mitami na temat macierzyństwa, wszelkimi teoriami, pięknymi opisami w książkach, kiedy kobietę ponoć wyłącznie rozświetla stan błogosławiony, dziecko kwili, a nie wrzeszczy jak opętane, wszystko wydaje się być takie uduchowione i niezwykłe. A tymczasem… Prawda jest naga, fizjologiczna, uwikłana w kupy, nieprzespane noce, morderczą chęć uciszenia drącego się niemowlaka. Przy całej bezbrzeżnej miłości do własnego dziecka można mieć go czasem jednocześnie dość, to naturalne i ludzkie. Ale o tym się głośno nie mówi, przecież zawsze znajdzie się ktoś świętszy od świętego, który zgromi wzrokiem i nazwie wyrodną matką. Matki więc milczą, tłumią swoje frustracje gdzieś głęboko, wyżyją się co najwyżej w internecie, na blogu, najczęściej anonimowo. Ale Kana postanowiła nie milczeć, macierzyński Mordor wyrzucić wprost na scenę, nazwać pewne rzeczy wprost, bo dlaczego nie” – czytamy na stronie teatru.

Spektakl miał swoją premierę we wrześniu 2014 roku,  ale wciąż cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem.

 

Ciekawostki zza miedzy, czyli co zrobili Ślązacy?

Bardzo ciekawe badania na temat roli matki w rodzinie przeprowadził w 2015 roku Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej Województwa Śląskiego. Praca „Społeczna rola matki –wyzwania współczesnego macierzyństwa” w jasny sposób pokazuje, jakie są oczekiwania matek i jak można im pomóc. Wśród najczęstszych przeszkód w pełnieniu roli matki, badane w formie wywiadów panie wymieniały:

  • wysokie wydatki i trudności finansowe,
  • pracę i pracodawcę,
  • problem z dostępem do służby zdrowia,
  • mała dostępność do żłobków i przedszkoli,
  • trudności architektoniczne i lokalowe,
  • brak wsparcia ze strony najbliższych,
  • brak czasu dla siebie.