Kontrast:
Czcionka: A A A

Wychowanie do obowiązków – skuteczne techniki wdrażania dzieci w obowiązki domowe

Są rodzice wychodzący z założenia, że dziecko nie powinno mieć żadnych obowiązków domowych, ponieważ jego głównym obowiązkiem jest nauka, a na inne obowiązki przyjdzie czas, gdy będzie już dorosłe. Takie podejście paradoksalnie wcale nie jest dobre dla dziecka. Wdrażanie dziecka od najmłodszych lat w obowiązki domowe jest dla niego samego ogromnie korzystne:  uczy je konkretnych życiowych umiejętności w zakresie dbania o higienę, kultury osobistej, dbania o siebie i otoczenie, a także samodyscypliny, planowania zadań i organizacji czasu – a to jest jedna z kluczowych kompetencji w dorosłym życiu. Dziecko wdrożone w obowiązki domowe poradzi sobie i na koloniach i później jako młody dorosły na studiach w akademiku.

Wdrożenie od najmłodszych lat w obowiązki domowe to prawdziwa promesa dla dziecka, które dzięki temu będzie lepiej zorganizowane, zdyscyplinowane, systematyczne, prawdopodobnie nie będzie miało tendencji do prokrastynacji, czyli odwlekania danego działania jak tylko się da i w efekcie robienia wszystkiego na ostatnią chwilę, w ogromnym stresie. Umiejąc zaplanować dzień po szkole, uczenie się do klasówki czy egzaminów, dziecko poradzi sobie z nauką i gdy pójdzie już do pracy.

Krótko mówiąc, chcąc jak najdłużej chronić dziecko przed obowiązkami domowymi tak naprawdę je krzywdzimy.  Wdrażając je w obowiązki od najmłodszych lat  – wyposażamy dziecko w kluczową kompetencję decydującą o jego efektywności osobistej. Tym samym zwiększamy jego szanse na sukces życiowy.

 

Bezpieczeństwo – podstawowa potrzeba dziecka

Poczucie bezpieczeństwa jest najważniejszą, najgłówniejszą potrzebą każdego dziecka. Wszyscy musimy zdać sobie sprawę z tego, że w chwili narodzin dziecko zostaje niemal żywcem wyrwane ze środowiska, w którym żyło przez ostatnich 9 miesięcy. To przejście jest dla niego gigantycznym stresem, którego my, jako dorośli nie jesteśmy w stanie nawet pojąć. Bierzemy więc płacz dziecka za coś oczywistego, czym nie warto się przejmować (przecież wszystkie dzieci płaczą!. Tymczasem jest on podyktowany strachem dziecka przed kolejną zmianą porównywalną z narodzeniem, przed odseparowaniem od matki i przed opuszczeniem. W świetle współczesnej wiedzy psychologicznej i pedagogicznej wszelkie wcześniejsze zalecenia co do tego, by płaczące dziecko pozostawić samemu sobie „aż się wypłacze” wydają się dziś być barbarzyństwem.

I właśnie dlatego, aby stworzyć dziecku poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo potrzebuje, niezbędne jest stworzenie rutyny, która będzie tego poczucia bezpieczeństwa gwarantem. Jej pierwszymi elementami są posiłki i higiena.

Choć jeszcze dwa pokolenia temu główną zasadą było karmienie niemowląt w określonych ściśle porach, niezależnie od tego, jak bardzo płakały, dziś absolutnie tego typu rutyna nie jest akceptowalna i dzieci karmi się po prostu wtedy, kiedy są głodne, czyli na żądanie. Rutyną natomiast objęto przede wszystkim kwestie higieny.

 

Higiena przede wszystkim!

Wdrażanie w obowiązki zacznijmy więc od jednej z najbardziej podstawowych rzeczy, czyli higieny. Rutyną dziecka powinno być codzienne mycie się – szybki poranny prysznic i obmycie wieczorem, przed pójściem spać oraz dwukrotne w ciągu dnia mycie zębów, a poza myciem używanie nici dentystycznych. Bardzo ważne, a niestety z niewiadomych przyczyn kulejące w Polsce jest mycie odbytu po każdej defekacji, czyli mówiąc wprost: każdorazowe mycie pupy po zrobionej kupie. Niestety, bidety są wciąż w Polsce rzadkością, dlatego wypełnienie tej zasady np. w szkole czy w ogóle poza domem jest praktycznie niemożliwe, w związku z czym uczmy chociaż dziecko, żeby myło pupę po zrobieniu kupy w domu. Dlaczego jest to takie ważne?

Kał zawiera mnóstwo bakterii, m.in. pałeczki coli, których dostanie się do organizmu powoduje bardzo ciężkie zatrucia pokarmowe. Wytarcie pupy papierem nie usuwa całkowicie kału z ciała. Rozkłada się on później w ciągu dnia wydając nieprzyjemną woń, co jest krępujące dla danej osoby. Po wytarciu pupy mycie rąk również przebiega różnie – w przypadku dzieci często ma wymiar wręcz symboliczny – trwającego parę sekund chlapnięcia wodą na dłonie. O tym, że w szkolnych toaletach często brakuje mydła i papierowych ręczników nie ma nawet co wspominać. W efekcie bakterie przenoszą się dalej powodując choroby układu pokarmowego albo choroby skórne u różnych postronnych osób, które miały kontakt z zainfekowanymi powierzchniami. Czasem zdarza się, że bogu ducha winne osoby przymierzają w sklepie ubrania, które przed chwilą przymierzała osoba, która ledwo co wytarła pupę po wizycie w toalecie. Czy trzeba opowiadać dalej?

 

Pranie

Od najmłodszych lat uczmy też dziecko prać swoją bieliznę i róbmy to z poszanowaniem ekologii. Niech dziecko nauczy się efektywnego ręcznego prania bielizny w misce i płukania. Wykorzystując gotowość dzieci do naśladowania dorosłych, przypadającą ok  3. – 5. roku życia pierzmy bieliznę razem z dzieckiem – w dużej misce naszą, obok w mniejszej – dziecka. Wspólne ręczne pranie może być wspaniałą zabawą, której kosztem jest najczęściej później dokładne wycieranie wody z podłogi, ale jest to naprawdę niewielka cena w stosunku do korzyści.

Dobrym sposobem na utrwalenie nabytych umiejętności z zakresu higieny jest uczenie jej innych! W przypadku dziecka mogą to być jego zabawki, które umieszczone w bezpiecznej odległości od źródła wody (choć w przypadku pluszaków i tak należy liczyć się z tym, że mocno tą wodą nasiąkną) będą jednocześnie obserwatorami i uczniami naszego dziecka. Ryzyko przemoczenia pluszaków stanowi też dobry argument dla rodziców, którzy przy tej okazji mogą nauczyć dziecko oszczędnego i uważnego korzystania z wody i tym samym słuchawki prysznicowej. W tej sytuacji wystarczy powiedzieć: zobacz, kiedy puszczasz taki mocny strumień wody oblewa on twoje pluszaki, którym potem ciężko jest wyschnąć.

 

Posiłki

Dzieci mogą pomagać zarówno w przygotowywaniu posiłków jak i przygotowywaniu ich podania. Dobrym sposobem na wdrażanie dzieci w rutynę posiłków jest proszenie ich o nakrycie do stołu. Tym samym dzieci uczą się też zasad savoir vivre oraz odróżniania prawej strony od lewej – pamiętają, że nóż łyżka leżą z prawej strony talerza, a widelec z lewej.

Po posiłkach następuje zmywanie.  W domach posiadających zmywarki dzieci mogą się nauczyć wkładania do nich naczyń, uprzednio wyczyszczając je z wszelkich resztek, co przy okazji jest nauką segregacji odpadów (resztki z obiadu stanowią odpady biodegradowalne, a więc kwalifikują się docelowo do brązowego pojemnika. Nauka segregacji śmieci, a potem ich docelowa segregacja i wyrzucanie może być samo w sobie znakomitą zabawą.

Jeśli nie mamy zmywarki ucząc dzieci zmywania uwrażliwmy je na dwie rzeczy: korzystanie z rękawic ochronnych oraz oszczędzania wody.

 

Zakupy

Większość dzieci od najmłodszych lat uczestniczy w zakupach i, niestety, nie zawsze w sposób, który jest dla nich bezpieczny i nieprzeszkadzający innym klientom. Któż z nas nie widział nigdy przedszkolaka mknącego przez środek sklepu z największą osiągalną przez siebie prędkością, którego rodzice ugrzęźli kilka alejek dalej, próbując wybrać np. najlepszą natkę pietruszki, doskonałe jabłko albo szampon do włosów…. Niestety, biegające samopas dzieci stwarzają ryzyko nie tylko dla innych klientów, na których potencjalnie mogą wpaść, ale przede wszystkim dla siebie samych. Przed kilku laty w Szczecinie słynna była sprawa czterolatka, który pozostawiony przez rodziców sam sobie w jednym z sieciowych dyskontów połknął sporą porcję granulatu do przeczyszczania rur. Sprawa toczyła się ponad dwa lata – rodzice obwiniali sklep o niedostateczne zabezpieczenie żrących środków przed dziećmi, w tym ich dostępność na półce znajdującej się w zasięgu czterolatka, sklep zaś odbijał piłeczkę odpowiadając, że na jego terenie za bezpieczeństwo dzieci odpowiedzialni są rodzice, którzy w tym przypadku popisali się wyjątkową arogancją i ignorancją.

Idąc z dzieckiem do sklepu pamiętajmy wiec, ze jesteśmy za niego odpowiedzialni i przy okazji nauczmy go zasad robienia mądrych zakupów. Zakupy z dzieckiem mogą być dla niego doskonałą formą nauki, np. tego jak planować, jak kupować mądrze i oszczędnie, jak sprawdzać daty przydatności produktów do spożycia.

 

Nauka

Naukę szkolną, czyli ten podstawowy obowiązek dzieci zostawiliśmy na sam koniec artykułu, ponieważ jest to obowiązek specyficzny, który absolutnie nie powinien być obowiązkiem! Właśnie podejście do nauki jako obowiązku zabija całą przyjemność uczenia się! Tymczasem uczenie się jest naturalną pochodną ciekawości dziecka, którą wykazuje od urodzenia. I tak też powinniśmy tę naukę traktować: jako zdobywanie coraz to nowej wiedzy o świecie. Niestety, większość szkół w Polsce systemowo jest nastawiona na kompletne ignorowanie tej ciekawości i skupianie się na pamięciowym opanowaniu materiału. Pamiętajmy o tym, zanim surowo ocenimy dziecko, które przyniosło gorszą ocenę!

Chcąc pomóc dziecku, by szkoła kojarzyła mu się pozytywnie, z poznawaniem świata, a nie ze żmudnym obowiązkiem zamiast pytać „Co tam w szkole?”, „Byleś z czegoś pytany?”, pytajmy: „Czego ciekawego się dziś dowiedziałeś?”.

Chcąc wytworzyć w dziecku nawyk regularnego uczenia się wprowadźmy rutynę, która będzie łączyła naukę z zabawą. Może to być np. zasada opowiadania pluszakom tego, czego dziecko danego dnia dowiedziało się w szkole.